Siedzieliśmy w jednej z restauracji na dachu w Pushkar, najpierw usłyszeliśmy zbliżającą się powoli muzykę, a potem zza roku wypłynął roztańczony korowód: pan młody, przystrojony i na białym koniu, zdążał do domu panny młodej. Wokół niego tańczyli jego najbliżsi przyjaciele, a najważniejszy z nich w tańcu rozdawał pieniądze muzykantom.
Kolejnego dnia widzieliśmy podobną procesję, tym razem grupową. Sporą część hinduskich rodzin nie stać na samodzielne wyprawienie ślubu, więc śluby grupowe są czymś zupełnie naturalnym. Procesja wyglądała podobnie, z tym że kawalerów na białych koniach było więcej. Za nimi jechały narzeczone (odpowiednio ponumerowane), wszystkie ubrane w piękne, czerwone sari. Nie jechały jednak na białych koniach, nie w karocach, ale na przyczepie ciągniętej przez zdezelowany traktor. Koronki i cekiny, nie były w stanie przysłonić niepokoju w ich oczach.
Małżeństwa w Indiach to, w zdecydowanej większości związki aranżowane. Jak powiedział nam Irfan, poznany przez CS, na wybór partnera nie ma żadnego wpływu nawet połowa przyszłych małżonków; jakieś trzydzieści procent rodzin liczy się z ich zdaniem, ale tylko niewielka ilość rodzin, tych najbardziej nowoczesnych, zgadza się na to, żeby młodzi mogli sami decydować o swoim przyszłym partnerze. Zwykle znalezieniu odpowiedniego partnera towarzyszy swat, który na prośbę rodziny rozpoczyna poszukiwania, tradycyjnie para powinna pochodzić z tej samej kasty, chłopak powinien być zamożny, aby zapewnić żonie godziwe życie, a rodzina dziewczyny powinna być w stanie dać pokaźny posag. Gdy zostanie znaleziony potencjalny narzeczony, dochodzi do kilku spotkań rodzin, a gdy rodziny zaakceptują młodych, to także do ich spotkania. Faktycznie jednak spotkania przyszłych małżonków są mocno ograniczone i poznają się oni dopiero po ślubie.
Po ślubie panna młoda przeprowadza się do domu rodziny męża, a para udaje się w podróż poślubną. Jadą najczęściej w góry, a jednym z najbardziej popularnych miejsc jest Munnar, faktycznie pełen hoteli dla nowożeńców.
Polecane wpisy