Indian love, czyli dzień dobry, będę Twoim mężem

9 czerwca 2015

Siedzieliśmy w jednej z restauracji na dachu w Pushkar, najpierw usłyszeliśmy zbliżającą się powoli muzykę, a potem zza roku wypłynął roztańczony korowód: pan młody, przystrojony i na białym koniu, zdążał do domu panny młodej. Wokół niego tańczyli jego najbliżsi przyjaciele, a najważniejszy z nich w tańcu rozdawał pieniądze muzykantom.
Kolejnego dnia widzieliśmy podobną procesję, tym razem grupową. Sporą część hinduskich rodzin nie stać na samodzielne wyprawienie ślubu, więc śluby grupowe są czymś zupełnie naturalnym. Procesja wyglądała podobnie, z tym że kawalerów na białych koniach było więcej. Za nimi jechały narzeczone (odpowiednio ponumerowane),  wszystkie ubrane w piękne, czerwone sari. Nie jechały jednak na białych koniach, nie w karocach, ale na przyczepie ciągniętej przez zdezelowany traktor.  Koronki i cekiny, nie były w stanie przysłonić niepokoju w ich oczach.
Małżeństwa w Indiach to, w zdecydowanej większości związki aranżowane. Jak powiedział nam Irfan, poznany przez CS, na wybór partnera nie ma żadnego wpływu nawet połowa przyszłych małżonków; jakieś trzydzieści procent rodzin liczy się z ich zdaniem, ale tylko niewielka ilość rodzin, tych najbardziej nowoczesnych, zgadza się na to, żeby młodzi mogli sami decydować o swoim przyszłym partnerze. Zwykle znalezieniu odpowiedniego partnera towarzyszy swat, który na prośbę rodziny rozpoczyna poszukiwania, tradycyjnie para powinna pochodzić z tej samej kasty, chłopak powinien być zamożny, aby zapewnić żonie godziwe życie, a rodzina dziewczyny powinna być w stanie dać pokaźny posag. Gdy zostanie znaleziony potencjalny narzeczony, dochodzi do kilku spotkań rodzin, a gdy rodziny zaakceptują młodych, to także do ich spotkania. Faktycznie jednak spotkania przyszłych małżonków są mocno ograniczone i poznają się oni dopiero po ślubie.

Gdy dojechaliśmy do naszego hosta w Jodhpurze okazało się, że następnego dnia odbywa się wesele jednego z jego bliskich znajomych, na które od razu zostaliśmy zaproszeni. Cała impreza trwa zwykle trzy dni, a właściwy ślub odbywa się drugiego dnia.
Wesela są najczęściej wyprawiane na specjalnie przygotowanej do tego przestrzeni na powietrzu, gdzie oprócz stolików i stoisk serwujących jedzenie jest też wielka scena, na której znajomi państwa młodych wykonują dla nich śpiewy, tańce i inne pokazy.
Choć „nasi” młodzi pochodzili z nowoczesnych, zamożnych i otwartych rodzin, ich małżeństwo zostało zaaranżowane. Mieli wielkie szczęście, bo (jak mówili ich znajomi) faktycznie się w sobie zakochali i wyglądali na bardzo szczęśliwych.

Po ślubie panna młoda przeprowadza się do domu rodziny męża, a para udaje się w podróż poślubną. Jadą najczęściej w góry, a jednym z najbardziej popularnych miejsc jest Munnar, faktycznie pełen hoteli dla nowożeńców.

Jeden z Hindusów, z którymi o tym rozmawialiśmy stwierdził, że aranżowane śluby są bardzo dobre, bo gdyby coś w małżeństwie się nie układało to… „nie będzie to jego wina”! Co więcej, był to wykształcony w Londynie przedsiębiorca, w którego fabrykach uszyte zostały ubrania znanych marek, które macie w swoich szafach…
Indie (36)

Polecane wpisy

1 komentarz

Zuza 16 czerwca 2015 at 17:43

Byłam w Indiach pół roku i strasznie uderzył mnie kontrast tego, jak w każdym filmie bollywoodzkim romantyczna miłość jest nadrzędną wartością każdego bohatera, a w prawdziwym życiu nikt się nie liczy z „małżeństwem z miłości”. Mam nawet teorię, że Indusi wiedzą że raczej nie wezmą ślubu z miłości, więc rekompensują to sobie, oglądając filmy bollywoodzkie. Ale to tylko moje osobiste zdanie :)
Pozdrawiam z Malezji!

Odpowiedz

Dodaj komentarz