A na deser…

27 listopada 2011

Czas naszej podróży już się kończy i pomału musimy wracać do domu. Nie było bezpośrednich połączeń lotniczych, więc dlaczego by nie spełnić jeszcze jednego podróżniczego marzenia?

Kuba – wyspa jak wulkan gorąca, zdaniem Kolumba najpiękniejsza ziemia jaką widziały ludzkie oczy, ukochane miejsce Hemingwaya i kraina trwającej wciąż rewolucji, w której duch Che będzie zawsze żywy. Na Kubę pojechaliśmy by poczuć tę magię o której wszyscy mówią, o której piszą, by poszukać Kuby z marzeń, Kuby „prawdziwej”, gdzie ludzie tańczą salsę, palą cygara i piją rum.

Hawana nas urzekła od pierwszego wejrzenia. Zupełnie przypadkiem, idąc razem ze spotkanym Japończykiem, zamieszkaliśmy w samym centrum, w pokoju z widokiem na Kapitol (będący kopią waszyngtońskiego Białego Domu).
Miasto jest stopniowo odrestaurowywane i wraz z zyskaniem blasku traci znany, kubański klimat.

Brak komentarzy
0

Polecane wpisy

Dodaj komentarz