Spacerujemy wolno i uważnie, tak by nie umknął nam żaden moment, delektujemy się obrazami, słodkim tinto i świeżymi owocami kupowanymi od ulicznych sprzedawców.
Słońce mocno grzeje w dopiero co kupiony kapelusz; na niebieskim niebie leniwie suną białe obłoki. Kolorowe tynki kamienic bujnie oplatają zielone pnącza i kwiaty. Ktoś nas zaczarował bo stoimy, patrzymy i tak bardzo chcemy tu zostać na zawsze. I zaczarował Cartagenę tak by zawsze było tu pełne słońca lato i tak by ludzie życzliwie uśmiechali się do siebie nawzajem.
Na łódce wiatr plącze włosy. Pod wodą ławica fioletowych ryb, która prawie ociera się o nasze nogi i ostre fragmenty rafy, którymi ranię się w stopę; na twarzy uśmiech, a w oczach iskierki szczęścia. Głowa nuci wesołe melodie.
Gry wracamy zapada już zmrok, ale w centrum wciąż trwa dzień. Na jasno rozświetlonych ulicach i placykach toczy się życie, w którym chcemy uczestniczyć. Gdzieś odbywa się właśnie koncert i stopy zaczynają mimowolnie tańczyć. Ktoś sprzedaje zimne piwo z przenośnych lodówek. Wchodzimy do jednego z klubów i z onieśmieleniem przyglądamy się miejscowym, których lepkie ciała zmysłowo poruszają się przy rytmach bachaty. Salsa wyrywa nas na środek niewielkiej i parnej sali. Noc w Cartagenie jest tak samo upalna jak dzień.
Motorówki na Playa Blanca i Islas del Rosario wypływaja każdego dnia z portu w Cartagenie. Biur jest kilka ale wszystkie sprzedają te same wycieczki, za bardzo podobną ceną. My zapłacliśmy 40 000 peso za wycieczkę na Playa Blanca y Islas del Rosario + obiad. Za możliwość snorkelingowania na rafie (wypłynięcia nań łódką) zapłaciliśmy kolejne 25 000, 20 000 z własną maską i rurką.
Polecane wpisy