Zaraz będzie ciemno | Woodstock z dzieckiem

7 sierpnia 2018

Co roku jest inaczej. Pierwszym razem biegałam z akredytacją i koszulką Kręcioły, robiłam zdjęcia i tańczyłam pod sceną z winem przelanym do plastikowej butelki. W zeszłym roku, mieliśmy niemowlaka na rękach, kurz we włosach i poczucie, że coś jednak tracimy.

Tym razem było mniej hasania. Jakby mniej przybijania piątek, zdecydowanie wolniej, spokojniej, trochę bardziej sentymentalnie i chwilami całkiem poważnie, bo trudno było uciec od poważnych tematów.

Jak tylko weszliśmy na pole wiedzieliśmy, że będzie inaczej. Olko rozglądał się wokół, a w jego oczach było sto pytań i oczekiwanie na odpowiedź. Przy dźwigu z bungee musieliśmy się zatrzymać na kilka minut, bo stał oniemiały i długo nie mógł przetrawić tego co mu mówiliśmy. A potem, wraz z butami przewieszonymi przez kable, było to jego ulubione miejsce na polu i zawsze musieliśmy tam zatrzymać się na trochę.

Niechodzącego roczniaka można władować w chustę i iść dokąd się chce. Dwulatek ma swoje zdanie, swoje potrzeby i swoje oczekiwania. Przedpołudnia spędzaliśmy więc na malowaniu farbami w Wiosce Dziecięcej, łapaniu baniek i wspinaczce na placu zabaw. Nieraz ochoczo wskakiwał do nosidła w słuchawkach na uszy, a innym razem wolał zostać przy namiocie i dłubać patykiem w ziemi, tak, że zaraz potem musieliśmy iść pod prysznic. Zawsze chcemy by wszystkie wyjazdy nie były tylko dla nas, ale też dla niego, więc i tym razem, nie protestowaliśmy.

Woodstock ma pod górkę z każdej strony. Jedni zabraniają używać nazwy, z którym jest związany od 23 lat (od tego roku, oficjalna nazwa to Pol’and’Rock Festiwal), inni, zabraniają wjazdu na teren festiwalu ochotniczej straży pożarnej, która od lat, polewała wodą w czasie upałów. Nawet na spotkaniu z Chrisem Niedenthalem więcej było polityki niż fotografii, a sam Niedenthal bezceremonialnie porównywał dzisiejsze problemy z tymi z lat 80.  Chyba każdy zaproszony gość festiwalowego ASP gdzieś się o tematy polityczne ocierał, a artyści ze sceny nie tylko przekornie krzyczeli „wooooodstock”, ale też wzywali by koniecznie iść na wybory.

Skoro w zeszłym roku przywoływaliśmy Bukartyka z zakończenia festiwalu, niech będzie tak też i teraz. Bardziej pokojowo, ale nie mniej symbolicznie.

Bo choć jedno nad nami niebo
Każdy co innego widzi w nim.
I z tylu chmur ponad głową
Czarną Ty, a ja różową
Wybrałbym

Trochę się bałam, że będzie inaczej, ale to akurat się nie zmieniło – uwielbiam Woodstock. Za ludzi, za energię, za emocje i za wzruszenia. Za warsztaty z redukcji gniewu i za wyśpiewane potem mantry po których wychodzę uśmiechnięta. Za to, że Bukartyk co roku daje ochotnikom szansę stanąć razem z nim na dużej scenie i wyśpiewania piosenki za zakończenie festiwalu. Za koncert Zalewskiego, za wykrzyczane ze sceny kilkanaście razy „Wooodstock” i za piosenkę „Uchodźcy”. I za piosenkę „Polsko”. Za ten tłum, bo chyba nigdzie na świecie nie ma obok siebie tylu różnych, a jednocześnie tak bardzo do siebie podobnych ludzi.

_MG_6468r_1 _MG_6777r _MG_7983r _MG_8005r

Brak komentarzy
5

Polecane wpisy

Dodaj komentarz