Peru – mistrz marketingu. Informacje praktyczne

6 listopada 2011
Peru to taka lepsza Boliwia. Lepsza, bo kraj jest dużo bardziej cywilizowany, poziom wykształcenia jest wyższy, więc łatwiej się z ludźmi dogadać. Mimo to, oba kraje są do siebie bardzo podobne.
„Szlak gringo” w Peru obejmuje tylko południe, tam znajduje się większość atrakcji turystycznych i tam jest więcej turystów niż Peruwiańczyków. Północ ma jednak też sporo do zaoferowania, a nie jest tak skomercjalizowana.Atrakcje Peru są znane na całym świecie – są to takie hity jak Machu Picchu, linie z Nazca, kanion Colca, czy jezioro Titicaca. Moim zdaniem (B), w większości, są przereklamowane, a widząc tłumy odwiedzających ogłosiłem Peru mistrzem marketingu turystycznego. Ceny biletów wstępu są wysokie, w porównaniu do cen w ogóle, oczywiście jeśli chodzi o bilety dla turystów z zagranicy.Do atrakcji mało znanych, ale na pewno zasługujących na uwagę trzeba zaliczyć góry – Cordillera Blanca i ponoć wspaniały Huayhuash.Informacje praktyczne po kliknięciu na link poniżej, żeby nie zanudzać niezainteresowanych. W zamian za to prezentujemy Tatianę Chavez!!Tatiana Chavez – la nueva reina de la juventud peruana

Jedną z atrakcji folklorystycznych Peru jest peruwiańska muzyka, od której nie da się uciec, choćby się bardzo chciało (a po pewnym czasie każdy chce). W każdym autobusie, w każdym mikro, w każdej taksówce, w sklepie, na targu, na łodzi, wszędzie śpiewa Tatiana Chavez – „nowa królowa peruwiańskiej młodzieży”!

Tatiana Chavez zna tylko jedną melodię, ale to nic! Siłą tej muzyki są teksty, specjalnie dla nich warto poświęcić rok życia na naukę hiszpańskiego!

Aby poczuć się jak w Peru trzeba słuchać po kolei wszystkich piosenek przez parę godzin. Koniecznie głośno! Stan umysłu w jaki wprowadzają te utwory jest jedyny w swoim rodzaju, można poczuć się jak prawdziwy Indianin!


Informacje praktyczne o Peru

Na południu ceny noclegów są podobne do boliwijskich (od 15 do 40 soli za dwójkę), a nocleg znaleźć bardzo łatwo. Na północy ceny są już wyższe, niełatwo znaleźć coś z internetem.
Jedzenie w zestawach jest tanie (od 2,5 sola), smaczniejsze niż w Boliwii i łatwe do znalezienia. Częściej jedliśmy w lokalnych jadłodajniach niż na targach.
Ceny w sklepach nieznacznie droższe niż w Boliwii, wciąż jednak trzeba robić zakupy z daleka od miejsc turystycznych. Bułki – od 5 do 8 sztuk za 1 sola, kilogram jabłek – 2 sole, woda butelkowana – od 2 soli za 2,5l butelkę, litr mleka -3,5 sola. Łatwo dostępne produkty nie podstawowe, duży wybór słodyczy, owoców. Większość jedzenia sprzedawanego na ulicy była po 1 sol (orzeszki, porcja owoców).
Zarówno Peru i Boliwia mają opinię mało bezpiecznych. O ile w Boliwii nic nam się nie przydarzyło, to statystycznie rzecz ujmując, w Peru okradną każdego. Zdarzają się ludzie, którym się udało, ale słyszeliśmy też o Koreańczyku, którego okradli cztery razy… Nam zniknął telefon z plecaka zostawionego w hotelu. Ponoć są przepisy, że w takim przypadku hotel musi wynagrodzić straty, ale policja turystyczna nie działa zbyt dobrze. Tak czy inaczej trzeba kradzież zgłosić od razu i prawdopodobnie móc udowodnić, że przydarzyło się to właśnie w tym miejscu (hmm…).
Trzeba wspomnieć też o słynnych napadach na rozlany ketchup, gdy rozlewający zaczyna czyścić Ci ubranie, a później zostajesz bez plecaka (są wersje dużo mniej przyjemne niż z ketchupem…), o taksówkach, które zawożą ludzi za miasto i przetrzymują aż odda wszystko, łącznie z pinem do karty i wielu innych historiach, które mogą wydawać się mitami, ale okazuje się, że są prawdziwe. Sami widzieliśmy młodzieńca, który wyrwał lusterko z samochodu, w samym centrum Cuzco pod nosem policji, widzieliśmy też próbę słynnego obrabowania jadącego autobusu. Na miejscowych takie rzeczy nie robią wrażenia, trzeba więc liczyć tylko na siebie.
Trzeba bardzo na siebie uważać i najlepiej wyglądać na takiego, którego nie warto okraść.
Transport publiczny działa sprawnie, na zasadach podobnych jak w Boliwii. Między większymi miejscowościami kursują wygodne autobusy, na pozostałych trasach składane taksówki, albo mikrobusy. O cenę lepiej się wypytać miejscowych, albo policjanta i zawsze ustalić ją przed wyjazdem. Często zdarzają się awarie (opony!), a w regionie Puno bardzo często są blokady dróg. Przy planowaniu podróży trzeba to uwzględnić, szczególnie w sytuacjach, gdy mamy np. bilet na samolot.
Kafejki internetowe są prawie wszędzie, ceny zaczynają się od 80 centów, w miejscach turystycznych można się spodziewać 2 soli za godzinę.

Puno
miasto nad jeziorem Titicaca, punkt wypadowy na wyspy.
nocleg El Presidente Inn (25 za pierwszą noc, 20 za pozostałe, dwójka z łazienką i wifi)

Wyspy jeziora Titicaca
Pomimo, że wszyscy organizatorzy wycieczek zapewniali nas, że inaczej się tam pojechać nie da, pojechaliśmy sami. Łodzie wypływają rano z portu i tam też można kupić bilety. Transport Puno – Wyspy Uros – Amantani – Taquile kosztował 30 soli (stargowane na 27), co łącznie z noclegiem na Amantani wyszło prawie tyle samo co wycieczka, ale nie mieliśmy czasu zorganizowanego w grupie, więc i tak warto.
Wyspy Uros
Znane na całym świecie pływające, trzcinowe wyspy. Komedia dla turystów. Wstęp na każdą z „wysp” płatny, chyba 5 soli.
Amantani
Wyspa, na której mieszkańcy żyją tradycyjnie utrzymując się z turystów, którzy muszą spać w domach u rodzin (30 za osobę z wyżywieniem). Bardzo przyjemne miejsce.
Taquile
Wyspa, na której turystyka nie rozwinęła się już w tak fajna stronę jak na Amantani. Nie warto.

Arequipa
Miasto założone przez Hiszpanów, ciekawa, kolonialna starówka.
nocleg (35 ze śniadaniem i wifi)

Cabanaconde
Małe miasteczko nad kanionem Colca. Zejście do kanionu zajmuje 1,5 godziny, wejście z powrotem 3,5. Na dole znajduje się „oaza” dla turystów, gdzie warto się zatrzymać na noc (10 soli za osobę). Nie ma to nic wspólnego z dzikim i niedostępnym kanionem, ale to dobre miejsce na relaks.
nocleg Hostal Municipal (najtańszy w miasteczku – 15 za marną dwójkę z łazienką), prawdopodobnie tam „zniknął” nasz telefon. Pozostałe noclegi od 20 za dwójkę.
Wejście na teren kanionu Colca kosztuje chyba 60 soli. Ważny chyba na tydzień.

Cuzco
Pierwsze miasto, jakie widzieliśmy z dwoma zabytkowymi kościołami na głównym placu. Ciekawa, kolonialna architektura. W katedrze obraz przedstawiający ostatnią wieczerzę, na której spożywa się tradycyjną, peruwiańską świnkę morską.
Nocleg hospedaje Sambleno (35 za dwójkę z łazienką i wifi, droga dzielnica, gdzie indziej by było taniej)
Punkt wypadowy do Machu Picchu.

Droga na Machu
nocleg Santa Maria (stargowane 15 za dwójkę, bez łazienki)

Aguas Calientes
Miasteczko, które nie istniałoby gdyby nie Machu Picchu. Same hotele i restauracje. Najtańsze jedzenie na targu (7 za zestaw).
(30 za bardzo ładną dwójkę z łazienką i wifi)

Autobus Cuzco-Nazca – od 80 soli – najdroższy przejazd w Peru.

Nazca
Małe miasteczko w pobliży linii Nazca.
hostal Guang Zhou (35 za dwójkę z łazienką, śniadaniem i mini basenem)
Loty nad liniami kosztują 100usd. Wejście na wieżę widokową 2 sole. Wieża znajduje się przy drodze w stronę Ica, autobus tam kosztuje ok. 2 sole, można stamtąd jechać dalej do Ica.

Huacachina
Oaza wśród wydm, 5km od centrum Ica. Głównymi atrakcjami są sandboarding i wycieczka terenowym „autem” na wydmy. Obie te atrakcje kosztują po 45 soli. Wypożyczenie deski na godzinę – 5 soli.
nocleg (35 za dwuosobowy dorm!)
Dojazd mototaxi z Ica – 5 soli.

Pisco i okolice
Miasto zniszczone w 2007 przez trzęsienie ziemi. Odbudowuje się powolutku. Baza wypadowa do Paracas, skąd płynie się na wyspy Ballestas.
Prawie 3 tygodnie spędziliśmy tam na wolontariacie w Pisco Sin Fronteras.
Wycieczkę na wyspy i do parku narodowego można wykupić już w Pisco. My pojechaliśmy sami, dojazd z targu do Paracas – 2 sole na osobę. Wycieczka na wyspy – stargowaliśmy na 100 za 3 osoby, taniej raczej się nie da. Do Parku Narodowego Paracas pojechaliśmy taksówką, co już przy dwóch osobach wyszło nam i tak taniej niż z wycieczką – 45 soli. Do tego mieliśmy więcej czasu i mogliśmy dowolnie wybierać miejsca na przystanek, spacerować itp.
nocleg San Isidoro (stargowane 40 za porządną dwójkę z łazienką, wifi, kuchnie i basen)

Lima
Duuuże miasto, ładna starówka, Miraflores jak w telenowelach. Nie lubimy dużych miast…

Autobus Lima-Huaraz – 40 soli.
Autbous Lima-Tumbes – 40 soli.

Huaraz
Największe miasto u podnóża Cordillera Blanca. Oprócz położenia nic ciekawego. Mnóstwo agencji turystycznych organizujących wszelkiego rodzaju wyjścia w góry. Ostatecznie nie skorzystaliśmy z żadnej, ale przykładowe ceny to: wejście na wysoką górę z całym sprzętem (raki itp) – 2 dni – 120 dolarów, 10 dniowy trekking w Huayhuash – 150 dolarów + opłaty za wstępy 150 soli, wszystko w pakiecie.
nocleg: Virgen del Carmen (stargowane 20 za marną dwójkę bez łazienki, z wifi)
Byliśmy na dwóch jednodniowych wycieczkach – laguna 69 i laguna Churup. W mieście jest świetna informacja turystyczna, gdzie można się wszystkiego dowiedzieć.

Trujillo
Ruiny starożytnego Chan Chan i trzcinowe łódki wypchane styropianem.

Mancora
Stolica surferów i plaża i morze jak w Ustce. Drogo i nieciekawie.
Nie polecamy wypożyczać desek w Team Szairo – oszuści i złodzieje!
nocleg (40 za dwójkę z łazienką, wifi, karaluchami i myszami)

Tumbes
Ostatnie miasto na północy Peru. Bezpośredni autobus do Guayaquil linią CIFA Internacional.
nocleg polecony w informacji turystycznej (35 za słabą dwójkę z łazienką)

Polecane wpisy

2 komentarze

Bipop 25 stycznia 2013 at 23:52

Oni tam muszą być wszyscy marketingowcami:-) Bardzo ciekawy post.

Odpowiedz
agnesa 28 kwietnia 2013 at 03:48

nieźle:) ale w konkursie na Mistrza Marketingu Turystycznego zgłaszam również kandydaturę Chichen Itza;p

agag
http://travelike.pl/

Odpowiedz

Skomentuj agnesa Anuluj