W Iranie w ramadanie

24 lipca 2012

O 19:30 miasto zaczyna się zmieniać, da się wyczuć pewną, nieśmiałą jeszcze, ekscytację. W barach nieśmiało zdejmowane są kotary, niedługo później przestają jeździć autobusy.
Mijają nas ludzie z dywanami pod pachą i koszami pełnymi jedzenia. Trwa ramadan, a gdy zajdzie słońce, przestanie obowiązywać post. Na placach (i we wszystkich miejscach gdzie da się rozłożyć dywan) zbierają się tłumy oczekujące na wieczorną modlitwę. Po niej można już jeść i pić, bardzo dużo jeść i bardzo dużo pić. O tym jakie są to ilości niech świadczy wycofanie na czas ramadanu oferty „all-you-can-eat” w Pizza Hut w pobliskim Pakistanie.

Przed wyjazdem wszędzie czytaliśmy dwie rzeczy na temat terminu wyjazdu – nie jechać latem i nie jechać w czasie ramadanu. Wyboru dużego nie mieliśmy, więc pojechaliśmy latem w czasie ramadanu. O ile gorąco było nie do zniesienia (szczególnie w płaszczu i chuście) to sam ramadan aż takich dużych problemów nie sprawiał.

W tym czasie (przez miesiąc) muzułmanie poszczą w ciągu dnia, nie powinni nic jeść ani pić. Jako, że Iran jest państwem religijnym zasada ta przerodziła się w przepis i na ulicy tych rzeczy robić nie należy.
Już pierwszego dnia jednak, gdy chcieliśmy ukradkiem coś przegryźć podszedł do nas starszy pan i tłumaczył: „To jest nasze święto, nie Wasze. Wy możecie jeść, nie przejmujcie się”. Sami Irańczycy różnie podchodzą do postu, na pytanie jaka część pości kilka osób powiedziało nam, że około czterdziestu procent.
Co na ulicy można, zależy od miejsca. W Esfahanie na ulicy wszyscy pili wodę z ustawionych dystrybutorów, w innych miastach trochę się kryli, ale np. w Kashan bywało już trudniej. Część restauracji i barów jest otwartych z tym, że muszą mieć zasłonięte okna, żeby nikt poszczący nie zobaczył co się tam wyprawia. Za kotarą – wszystkie stoliki zajęte.
Wśród osób, u których pomieszkiwaliśmy zdarzało się, że mimo ich poszczenia, nam dawali jeść i nie chcieli nawet myśleć o tym, że mogło by być inaczej.

Polecane wpisy

2 komentarze

yel 25 sierpnia 2012 at 16:34

Hej, możecie zdradzić jedną malutką rzecz? Skąd macie kasę żeby ciągle i ciągle podróżować? Pozdrowienia;)

Odpowiedz
lbt 29 sierpnia 2012 at 15:38

Z pracy zarobkowej :)
Prawdę mówiąc, to podróżowanie wcale nie musi być takie drogie jak się wydaje. Świetnym początkiem są tanie loty, z którymi można zwiedzić prawie całą Europę prawie za darmo, a także wyszukiwanie promocji na loty długodystansowe.
Na miejscu największe koszty to transport i noclegi. W pierwszym zawsze może pomóc autostop, a w drugim CouchSurfing, który daje nie tylko oszczędności, a przede wszystkim inne spojrzenie na odwiedzane miejsca i możliwość poznania wspaniałych osób.
Druga sprawa to oszczędzanie. I to oszczędzanie nie tylko w podróży, ale też w Polsce. Można palić paczkę papierosów dziennie, w weekendy chodzić do pubów, kina itp. Jak by policzyć roczne tego typu wydatki przeciętnego Polaka w naszym wieku to wychodzi na to, że odmówienie ich sobie bez problemu starczy nawet na bardzo egzotyczną podróż. Idąc dalej dochodzimy do nowych ciuchów, modnych gadżetów. I tak wymieniać można by było długo.
Jeśli ktoś chce podróżować, to zawsze znajdzie na to sposób. Świat jest otwarty i przy odrobinie samozaparcia wszystko jest możliwe!
Pozdrowienia
Bartek

Odpowiedz

Dodaj komentarz